Zob. NOTA: Co to "gen Adama"? Ciekawe dzieje odkrycia najbliższego wspólnego przodka wszystkich współczesnych ludzi, zwanego Y Chromosomalnym Adamem  lub  Y-Adamem oraz jego czasu

DTS - Dobry Tygodnik Sądecki, sacz.in 

Newsroom

Agnieszka Małecka  2015-09-27 09:34:33  (tekst nieautoryzowany! http://sacz.in/wydarzenia/news,25122.html )

Ksiądz z Tropia odnalazł gen Adama –  odkrycie na miarę Nobla

 

Blisko cztery lata temu na łamach „Dobrego Tygodnika Sądeckiego” ukazał się artykuł o niezwykłej pasji księdza Stanisława Pietrzaka. Były proboszcz parafii w Tropiu zajmował się skomplikowanymi mutacjami genetycznymi i poszukiwał genu biblijnego Adama. Kapłanowi udało się go znaleźć.

- Lata pracy opłaciły się, udało się księdzu odnaleźć gen Adama.
- „Gen Adama” to określenie orientacyjne. Każdy z nas ma we wszystkich swoich komórkach dziedziczone od przodków - tak w linii matczynej, jak i ojcowskiej - cieniutkie, około dwumetrowe niteczki, zwane genomem albo DNA, złożone z 23 chromosomów. Na nici DNA nanizane jest około trzech miliardów czterech rodzajów cząsteczek – nukleotydów. Są też przekazywane na potomków w liniach prostych, jak nazwiska z ojców na dzieci. Na nici DNA, jakby paciorki różańca, nanizane są cztery rodzaju cząsteczek, zwane nukleotydami A, C, G i T. Tych nukleotydów razem na jednej nici DNA jest około trzech miliardów. Niektóre z nich w trakcie dziedziczenia z ojców na synów lub z matek na dzieci, ulegają zmianom: wymieniają się między sobą, gubią, albo sie dopisują. To mutacje. Są one jednak też przekazywane na potomków w liniach prostych, jak np. nazwiska z ojców na dzieci. Mutacje są zasadniczo spontaniczne i nieprzewidywalne, ale dadzą się ująć w statystyki. Na przykład w moim męskim chromosomie, czyli Y-DNA, nagromadziło się od czasów Adama już ponad 2100 mutacji.

- Co te mutacje mogą powiedzieć o Adamie, pierwszym ojcu ludzkości?
- To informacje o przodkach, o czasie powiązań rodowych. Jeżeli zestawimy ze sobą nici ojcowskiego chromosomu Y, czyli dwóch osób i będą one identyczne, to znaczy, że ci dwaj są prawdopodobnie braćmi, a cała niezmienna postać DNA pochodzi od ich ojca. Jeżeli w takim zestawieniu dwóch nici Y-DNA dopatrzymy się 200 mutacji, to znaczy, że ich wspólny przodek żył około 12 tys. lat temu. Jeżeli zestawimy ze sobą dwie nici najbardziej zmutowane między sobą w skali świata, to ich wspólny ojciec będzie zapewne tym pierwszym ojcem wszystkich ojców, czyli chromosomalnym Y-Adamem.

- A więc ta najstarsza gałąź i jej oraz całej ludzkości ojciec, Adam, żyli około 140 tysięcy lat temu?
- O, nie! Została nam jeszcze jedna dostępna, najbardziej interesująca próbka do głębokiego testowania - od syna amerykańskiego niewolnika z południowo-zachodniego Kamerunu, który dotąd nie szukał swoich korzeni rodowych, niejakiego Alberta Perry’ego. Jako że pokrycie kosztów tego badania uważano już za zbyteczne, skoro ustalono już tą niby najstarszą gałąź, więc prawie w całości zapłaciłem za nie sam. Dr Krahn dziwił się, co mnie, Polaka znad Dunajca, łączy z tymi ludźmi, że na ich badanie wydaję tyle pieniędzy. Otóż tylko naukowa ciekawość i to, że chodzi o ustalenie  rzeczywistego istnienia naszego wspólnego Ojca, Adama oraz jego czasu i miejsca. Przyjęto zamówienie. Po kilkunastu tygodniach przyspieszonych badań otrzymałem w sobotę 13 kwietnia 2012 r. e-mail od pani Bonnie z prośbą, żebym czuwał cały czas przy komputerze, bo ujawniają się bardzo ważne wyniki. Próbka Perryego wykazała tak wiele mutacji, że czas dzisiejszej ludzkości przedłużył się o kolejne 60 procent. Ta więc najstarsza, kameruńska gałąź okazała się pierwszych potomstwem Y-Adama. W kilku badaniach ustalono czas wyłonienia się około 250 tys. lat temu. Wtedy też tam, w południowo-zachodnim Kamerunie, musiał żyć jej i nasz wspólny genetyczny ojciec, nazywany Y-Adamem. Administrator tych badań, pani Bonnie Schrack, napisała mi natychmiast: „Możesz być dumny, że zrobiłeś aż tyle, aby dokonał się ten postęp w nauce( ...). Aż strach teraz pomyśleć: Gdyby Jackie nie dopuściła do testowania w swojej rodzinie, a Stanisław nie miał wielkiej motywacji do ponoszenia kosztów, nigdy byśmy nie doszli do tego punktu”. Podobnie zaczęto pisać na naukowych portalach i blogach. Takie same słowa padły na międzynarodowej konferencji genetycznej na uniwersytecie Houston w Teksasie.  

- Ksiądz miał do nich dostęp dzięki projektowi Bonnie Schrack?
- Tak, udało nam się rozpoznać kilka prowizorycznie testowanych próbek, które wykazały niezwykłą różnorodność mutacji wobec naszych Y-DNA. Paru miłośników wiedzy: Japończyk pochodzenia rosyjskiego, Amerykanin pochodzenia arabskiego, rosyjski Żyd emigrant i pewien Polak znad Dunajca (czyli moja skromna osoba), którzy już wcześniej zbadali swoje DNA, postanowiło sfinansować głębsze testowanie w laboratorium doktora Thomasa Krahna w Houston w Teksasie. Testowaliśmy wybrane przez siebie najbardziej zmutowane próbki. Wybór był prawidłowy.

- To niebagatelne odkrycie, chyba na miarę Nobla...
- Tak, tak pisano! Ale Nobla niech wezmą sobie kiedyś Amerykanie, mnie wystarczy duchowa satysfakcja uczestnictwa w czymś bardzo ważnym dla historii ludzkości, a może i dla wiary. Zostało przecież potwierdzone istnienie Adama. Wielu ludziom genetyczny Y-Adam kojarzy się z biblijnym Adamem, dlatego grupa rosyjskich ateistów protestowała przeciw takiemu imieniu genetycznego przodka ludzkości. 

- Gdzie będzie można o tym wszystkim przeczytać?
- Dla spokojnego opracowywania wyników zgodziłem się na propozycję pani Bonnie, by przekazać to zadanie uczonym. Ja nie dysponuję przecież potrzebnym laboratorium i sztabem naukowców. Po dopracowaniu badań ogłoszono je drukiem w „The American Journal of Human Genetics 92”. Naszemu ojcu, Y-Adamowi, autorzy przypisali zawyżony wiek, bo 338 tysięcy lat, co podekscytowało świat naukowy. Po dokonaniu korekty datowania, obie nowo odkryte gałęzie - A0 i A00 - ogromnie przedłużyły dzieje ludzkości: najpierw z 90 do 140 tys. lat, a potem ze 140 do 250 tys. lat! Mamy już pewność co do wspólnego ojca współczesnych ludzi.

- Wyniki badań ogłosiły światowe agencje.
- Pod wiadomością Rosyjskiej Agencji Informacyjnej RIA Nowosti napisano: „To naukowa sensacja. Wiek Adama podwoił się! Do sukcesu przyczynił się pan Stanisław Pietrzak, któremu udało się zebrać środki na opłacenie analizy w programie WTY dla drugiego uczestnika haplogrupowego projektu (…). Wyniki analizy Perryego wziął pod swoją kontrolę prof. M. Hammer (Arizona) (…) - analiza była bowiem opłacona była jednak nie z grantu naukowego, lecz z osobistych środków pana Stanisława”. Zgodziłem się na to, by Amerykanie doprowadzili badania do końca i potem opublikowali je drukiem.

- Jak taki zapracowany kapłan spędza czas wolny, o ile w ogóle go ma?
- Ktoś mi powiedział, że jak się ma już osiemdziesiątkę na karku, to czas usiąść przy kominku i zakurzyć fajkę, bo wnet będzie za późno nawet na wycieczki i sanatoria! Ale cóż poradzić, gdy jest się pracoholikiem? Wypoczynek mnie nudzi, cieszy praca. Jestem przekonany, że wśród ziemskich dóbr tylko miłość do pracy jest miłością pełną wzajemności. Jeśli kochasz pracę, to bez szukania zawsze masz ją przy sobie, ona łasi się do ciebie i nie zdradza, jak inne kochanki, o ile kocha się ją z rozumem i podporządkuje jakiemuś wyższemu ideałowi. Pracoholizm, poddany rozumowi i dobrej idei, jest godnym człowieka uzależnieniem. Telewizora nie mam już dziesięć lat, odkąd się mi zepsuł. Na osobiste kontakty z kurią diecezjalną nie tylko brak mi czasu, ale i odwagi. Boję się, że mnie tam już nie znają i gdybym się tam pokazał, musiałbym tłumaczyć, jak się nazywam i z której diecezji jestem (śmiech).

- Nie odczuwa ksiądz samotności?
- Pomijając duchowe towarzystwo gwarantowane poprzez wiarę, dzięki moim zainteresowaniom czuję się obecny we wspólnocie rodzinnej całego świata, którą wszyscy przecież tworzymy. 

........................................................................................
.......................................................... ...................................................
FAKT gazeta
,  Polski ksiądz odkrył gen Adama
W wydanie gazetowym www.FAKT.PL (tekst nieautoryzowany!)


2) W wydaniu internetowym (tekst nieautoryzowany!)
  
 
http://www.fakt.pl/krakow/ksiadz-z-tropia-odkryl-gen-adama,artykuly,593544.html

 

         To odkrycie na skalę światową. Emerytowany ksiądz Stanisław Pietrzak z parafii w Tropiu odkrył kod genetyczny biblijnego Adama. Ta rewelacja może spowodować, że na całym świecie będzie trzeba zmieniać podręczniki do biologii.

         Ksiądz Stanisław Pietrzak od najmłodszych lat pasjonował się biologią i genetyką. Niestety, w czasie pełnienia posługi kapłańskiej nie miał czasu na rozwijanie swoich talentów. Wzmożone badania rozpoczął więc dopiero na emeryturze. Wyjątkowe hobby doprowadziło go jednak do niecodziennego odkrycia. Ksiądz Stanisław odnalazł ślad genetyczny pierwszego człowieka.

         – Gen Adama to określenie orientacyjne. Chodzi o to, że do tej pory myśleliśmy, że historia ludzkości sięga najwyżej 140 tys. lat wstecz. Tymczasem moje odkrycie pozwala przesunąć tę datę aż do 250 tys. lat – tłumaczy kapłan. Tym odkryciem zainteresowali się już naukowcy z całego świata. Ich zdziwienie jest tym większe, że zrobił to emerytowany polski ksiądz, mieszkający w małej wsi pod Nowym Sączem, w dodatku na starym komputerze.

         Zdaniem wielu badania księdza Pietrzaka zasługują na Nagrodę Nobla. – Mnie wystarczy duchowa satysfakcja z uczestnictwa w czymś ważnym. Nobla niech sobie biorą Amerykanie – mówi skromnie ksiądz Stanisław. 

JK

.......................................................... ...................................................
........................................................................................
 

Tekst rozmowy bez skrótów

Przygody nie tylko z Adamem i genetyką

         (ks. Stanisław Pietrzak)

         Blisko cztery lata temu DTS opublikował wywiad z księdzem, pod tytułem „Emerytowany proboszcz poszukuje genu Adama”. Jaki wynik tego poszukiwania – mógłby ksiądz coś nam zdradzić? Bo to przecież bardzo frapujący i ważny dla każdego temat - byle tylko z objaśnieniem terminów, bo czytelnicy chcą rozumieć.

         Te „geny Adama”, których poszukiwaniem zajmowałem się od kilku lat, to określenie tylko orientacyjne. Chodzi o to, że każdy z nas ma we wszystkich prawie swoich komórkach dziedziczone od przodków tak w linii matczynej, jak i ojcowskiej cieniutkie, około dwumetrowe niteczki, zwane genomem albo DNA. Złożone są one  z 23 odcinków, zwanych chromosomami. Na nici DNA, jakby paciorki różańca, nanizane są cztery rodzaju cząsteczek, zwane nukleotydami A, C, G i T. Tych nukleotydów razem na jednej nici DNA jest około trzech miliardów. Niektóre z nich w trakcie dziedziczenia z ojców na synów lub z matek na dzieci, ulegają zmianom: wymieniają się między sobą, gubią, albo sie dopisują. Te zmiany nazywamy mutacjami. Są one jednak też przekazywane na potomków w liniach prostych, jak np. nazwiska z ojców na dzieci. Mutacje są zasadniczo spontaniczne i nieprzewidywalne, ale dadzą się ująć w statystyki. Na przykład w moim męskim chromosomie, czyli Y-DNA, nagromadziło się od czasów Adama już ponad 2100 mutacji, co by oznaczało, że do mutacji dochodziło średnio od 70 do 120 lat, czyli co około trzy-cztery pokolenia. W matczynej zaś linii, czyli w mitochondrialnych genach DNA, które w organizmie regulują procesami energetycznymi i cieplnymi, do takich mutacji dochodzi około trzy razy częściej.

         A więc jeśli już nie same geny, to te mutacje w ludzkim DNA – co one mogą powiedzieć o Adamie, tym pierwszym ojcu dzisiejszej ludzkości? Przemówiły już jakoś do księdza na ten temat?

         Tak, te mutacje to jakby informacje o naszych przodkach: o powiązaniach rodowych i ich czasie. Jeżeli np. zestawimy ze sobą nici ojcowskiego chromosomu Y, czyli Y-DNA, dwóch osób i będą one identyczne, to znaczy że ci dwaj są prawdopodobnie braćmi, a cała niezmienna postać DNA pochodzi od ich ojca. Jeżeli w takim zestawieniu dwóch nici Y-DNA dopatrzymy się 200 mutacji (czyli w jednej po 100), to znaczy, że ich wspólny przodek żył około 12 tysięcy lat temu, a ta część niezmieniona - to dziedzictwo od tegoż wspólnego przodka i jego rodowych poprzedników. Jeżeli zaś zestawimy ze sobą dwie nici najbardziej różne między sobą w skali świata, czyli najbardziej zmutowane, to ich wspólny ojciec będzie zapewne tym pierwszym ojcem wszystkich ojców, czyli chromosomalnym Y-Adamem.

          Skąd lub jak można zdobyć czy poznać takie wyjątkowe, najbardziej zmutowane i najbardziej odległe ludzkie DNA?

         Istnieje w świecie kilka baz genetycznych, które przechowują wyniki testowań ludzkiego DNA, pochodzących np. z badań sądowych (są to dane anonimowe), naukowych (przeważnie też anonimowe) albo firm komercyjnych (przeważnie półpubliczne). Dostęp do niech mają głównie instytucje sądowe i naukowe oraz testujący się klienci.

         I ksiądz miał dostęp do takich baz?

         Otóż pewna Amerykanka ze szwajcarskim rodowodem, Bonnie Schrak, prowadzi projekt badawczy genealogii genetycznej, przeznaczony głównie dla Afro-Amerykanów, którzy poszukują swoich korzeni rodowych w świecie. W tym właśnie projekcie i kilku podobnych udało sie nam rozpoznać kilka, choć tylko prowizorycznie testowanych próbek, które wykazały niezwykłą różnorodność i odmienność mutacji wobec naszych Y-DNA.  Kilku miłośników wiedzy z rozmaitych krajów, idealistów,  a to: Japończyk rosyjskiego pochodzenia, Amerykanin arabskiego pochodzenia, rosyjski Żyd emigrant i pewien Polak znad Dunajca, którzy już wcześniej zbadali i poznali swoje DNA, postanowiło sfinansować głębsze testowanie w laboratorium dra Tomasza Krahna w Houston, w stanie Texas, wybranych przez siebie z tych baz genetycznych najbardziej zmutowanych próbek. Wybór był prawidłowy. Wyniki testowania najpierw niejakiego Jonesa, a potem Dorseya dały nadspodziewane rezultaty. Obydwie nici Y-DNA wykazały przynależność do nieznanej dotąd, a najstarszej gałęzi. Dzięki której ówczesny wiek męskiej połowy ludzkości, datowany dotąd na 60-90 tysięcy lat, mógł przyjąć teraz wiek nawet 140 tysięcy lat, wskazując zarazem   czas żyjącego wtedy Y-Adama. Wprawdzie parę miesięcy wcześniej włoski genetyk F. Cruciani i jego zespół dokonali podobnych testowań kilku wybranych ludzi z Afryki i datowali je na 142 tysiące lat, ale ten wynik nie mógł być zatwierdzony z powodu braku potwierdzenia w innych badaniach. Nasze badania dostarczyły tego potwierdzenia. Po zatwierdzeniu nową gałąź oznaczono symbolem A0 i umieszczono ją na drzewie genealogicznym ludzkości.

         A więc ta najstarsza gałąź i jej oraz całej ludzkości ojciec, Adam, żyli około 140 tysięcy lat temu?

         O, nie!, Została nam jeszcze jedna, najbardziej interesująca próbka do głębokiego testowania - od jakiegoś syna niewolnika amerykańskiego z południowo-zachodniego Kamerunu, który dotąd nie szukał swoich korzeni rodowych, niejakiego Alberta Perryego. Nie miał już kto pokryć kosztów tego badania - uważano to już za zbyteczne, skoro jest już ustalona ta niby najstarsza gałąź, A0. Więc uczyniłem to samodzielnie prawie w całości. Dr Krahn dziwił się, co mnie, Polaka znad Dunajca, łączy z tymi ludźmi, że na ich badanie wydaję tyle pieniędzy. Otóż nic innego, tłumaczyłem, tylko naukowa ciekawość i to, że chodzi o ustalenie  rzeczywistego istnienia naszego wspólnego Ojca, Adama oraz jego czasu i miejsca. Przyjęto zamówienie.

         Po kilkunastu tygodniach przyspieszonych i poza kolejnością prowadzonych badań otrzymuję w sobotę rano 13 kwietnia 2012 r. od pani Bonnie e-mail z prośbą, żebym czuwał cały czas przy komputerze, bo bardzo ważne wyniki się ujawniają. To czuwanie i mailowanie ciągnęło sie przez cały dzień i następną noc aż do świtania w niedzielę. Próbka Perryego ujawniła tak wiele mutacji, że czas dzisiejszej ludzkości przedłużył się o kolejne 60 procent. Ta więc najstarsza, kameruńska gałąź okazała się pierwszych potomstwem Y-Adama. W kilku badaniach ustalono czas wyłonienia się około 250 tysięcy lat temu. Wtedy też tam, w południowo-zachodnim Kamerunie, musiał żyć także jej i nasz wspólny genetyczny ojciec, nazywany Y-Adamem. Administrator tych badań, pani Bonnie Schrack, napisała mi natychmiast:

         „Możesz być dumny, że zrobiłeś aż tyle, aby dokonał się ten postęp w nauce/.../. Aż strach teraz pomyśleć: Gdyby Jackie nie dopuściła do testowania w swojej rodzinie, a Stanisław nie miał wielkiej motywacji do ponoszenia kosztów, nigdy byśmy nie doszli do tego punktu”.  Podobnie zaczęto pisać na naukowych portalach i blogach. Takie same słowa padły pod moim nazwiskiem na międzynarodowej konferencji genetycznej na uniwersytecie Houston (Texas), gdzie zaprezentowano te wyniki jeszcze przez publikacją w druku, np. „Stan Pietrzak from Poland has been one of the project's most generous and enthusiastic supporters”.

http://cruwys.blogspot.com/2012/11/family-tree-dna-conference-2012-citizen.html

         Ale gdzie zostało to wydrukowane, czy można o tym czytać w jakimś piśmie lub książce, dostępnej dla wszystkich?

         Tak, ale nie od razu. Dla spokojnego opracowywania i uzupełnienia wyników tych testowań łatwo zgodziłem się na propozycję pani Bonnie, by uczonym z uniwersytetu Arizona przekazać to zadanie i niech oni napiszą publikację; nie dysponuję przecież potrzebnym laboratorium i sztabem naukowców. Tak się też stało. Po dopracowaniu tych badań ogłoszono je drukiem w The American Journal of Human Genetics 92, ale dopiero po roku bardzo niecierpliwego oczekiwania przez naukowców z wielu krajów świata. Naszemu ojcu, Y-Adamowi, autorzy przypisali daleko zawyżony czas, bo aż 338 tysięcy lat temu, co tym bardziej podekscytowało świat naukowy. Po dokonaniu korekty datowania można teraz powiedzieć, że obydwie nowo odkryte gałęzie, A0 i A00, ogromnie przedłużyły dzieje ludzkości, najpierw z 90 do 140 tysięcy lat, a potem ze 140 do  250 tysięcy lat, czyli w sumie ponad dwa i pół raza! Mamy już pewność co do naszego wspólnego ojca współczesnych ludzi.

         Ale tu, w Polsce, jakoś cicho na ten temat!

         W Polsce też pisano w specjalistycznych publikacjach. Bowiem wyniki te ogłosiły rozmaite agencje światowe. Pod wiadomością Rosyjskiej Agencji Inforamcyjnej RIA Nowosti genetyk I. R. dopisał taki komentarz: "To naukowa sensacja. Wiek Adama podwoił się!  [...]. (Do sukcesu) przyczynił się pan Stanisław Pietrzak (za co mu ogromne dzięki!), któremu udało się zebrać środki na opłacenie analizy w programie WTY dla drugiego uczestnika haplogrupowego projektu, Jonesa... Potem i u Dorseya znaleziono całą girlandę nowych mutacji SNP...  Wyniki analizy Perryego wziął jednak pod swoją kontrolę prof. M. Hammer (Arizona), usuwając zarazem [na jakiś czas] informacje o jego mutacjach z dostępnych baz danych, z naruszeniem wszystkich norm etycznych - analiza była bowiem opłacona była nie z grantu naukowego, lecz z osobistych środków pana Stanisława".

         No, nie stała się mi krzywda, zgodziłem się na to, by Amerykanie doprowadzili badania do końca i dopiero potem sami, pod swoimi nazwiskami opublikowali je drukiem. Nie mam laboratorium, nie mam sztabu profesorów do opracowania tak ważnych wyników.

         Ale to odkrycie chyba na miarę Nobla...

         No, tak pisano! Nobla niech sobie jednak wezmą kiedyś Amerykanie, a mnie wystarczy ta duchowa satysfakcja, że uczestniczyłem w czymś bardzo ważnym dla historii ludzkości, a może i dla – wiary naszej. Przecież potwierdzony został Adam. Nawet wielu ludziom ten genetyczny Y-Adam kojarzy się z biblijnym Adamem (dlatego grupa rosyjskich ateistów protestowała przeciw takiemu imieniu genetycznego przodka ludzkości).  

         Teraz już każde drzewo genealogiczne dzisiejszych ludzi zamieszcza pod Adamem dwa rody jego potomków. Jeden, oznaczony teraz symbolem A0T, to ten dotychczas znany, żyjący najpierw w Afryce, a dopiero od około 70 tysięcy lat także poza Afryką, liczący około siedem miliardów ludzi. Otrzymał jednak daleko wcześniejsze datowanie. A drugi, oznaczony teraz symbolem A00, to ten ściśle afrykański, żyjący do dziś w Kamerunie, tylko że bardzo nieliczny i bliski wyginięcia (o, gdyby taki koniec groził jakiemuś gatunkowi, np. nietoperzy, to świat wiedziałby co robić – ochrona przyrody narobiłaby ogromnego rabanu!).

         Popatrzmy na ten zmodernizowany początek genealogicznego drzewa ludzkości, opracowany na podstawie drzewa z międzynarodowego portalu YFull.com

http://www.tropie.tarnow.opoka.org.pl/images/poczatek.jpg

         A na rzecz pomocy dla tego najstarszego, ginącego już rodu w Kamerunie, nikt nie podnosi głosu?

         Poczułem sie jakoś sam odpowiedzialny moralnie za tych ludzi. Tym obowiązkiem obciążam siebie, a także nieco moich krewnych i znajomych. Co jakiś czas wysyłamy drobne gotówki na pomoce szkolne i stypendia dla młodzieży albo na koszty leczenia. W bardzo trudnych warunkach żyją, w tropiku pod Równikiem. W internecie ogłaszamy dokumentację fotograficzną imiennej wdzięczności od tych obdarowanych. Można się im przyglądnąć. Grupa genetyków amerykańskich przejrzawszy tę stronę, napisała na blogu: Jesteśmy wprost tym zaszokowani!        

        W takim razie dla siebie, na wypoczynek, ksiądz już nie ma nic czasu...

         Niby tak. Ktoś niedawno mi poświęcił, że jak się ma już blisko osiemdziesiątkę na karku, do czas usiąść przy kominku, nalać ciepłej wody z solą do miednicy, moczyć nogi i pokurzyć fajki. Bo już nawet za emeryckie wycieczki i sanatoria będzie wnet za późno!

      Tak, ale cóż poradzić, jak się jest pracoholikiem? Wypoczynek mnie nudzi, a cieszy praca. Jestem przekonany, że wśród ziemskich dóbr to jedynie miłość do pracy jest miłością pełną wzajemności. Jeśli kochasz pracę, to bez szukania zawsze masz ją przy sobie, łasi się do ciebie i nie zdradza, jak inne kochanki, o ile kocha się ją z rozumem i podporządkuje jakiemuś wyższemu ideałowi.

          Wśród rozmaitych uzależnień i miłości, w które człowiek w życiu wpada, niektóre z nich są mściwe: im bardziej je kochasz, tym bardziej cię niszczą - jeśli wspomnę tylko o papierosie, alkoholu czy narkotykach; inne zaś uzależnienia, które niekiedy nazywamy nawet cnotami, mogą być wielkim błogosławieństwem dla człowieka. Pracoholizm, poddany rozumowi i dobrej idei, jest takim godnym człowieka uzależnieniem.

         Nie ma chyba ksiądz czasu na życie towarzyskie, na telewizję...

         Telewizora nie mam  już dziesięć lat, odkąd się mi zepsuł. Na życie towarzyskie starczy telefon komórkowy – niezastąpiony! Zresztą, teraz większość ludzki swoje życie towarzyskie ogranicza do kontaktów z celebrytami na ekranie telewizyjnym.  Na osobiste kontakty z kurią diecezjalną też nie tylko brak mi czasu, ale i odwagi. Boję się bowiem, że mnie tam już nie znają i gdybym się w tym urzędzie pokazał, musiałbym się tłumaczyć, jak się nazywam i z której diecezji jestem.

         Nie przeżywa ksiądz samotności?

         Ależ skąd! Pomijając to duchowe towarzystwo, które mi gwarantuje wiara, to dzięki genetycznym, archeologicznym i historycznym zainteresowaniom, czuje się nadto obecny we wspólnocie rodzinnej całego świata. Nawet wtedy, gdy spoglądam na symbole niektórych mutacji, to domyślam się ludzi: gdzie i kiedy żyli, czy żyją, jakie cechy mieli, czy mają, jakie ślady po sobie zostawili itd.

      Gdy np. widzę na spisie mutacji swojego Y-DNA symbol YP343, to myślę o tym moim pra...pradziadku, u którego ta mutacja powstała około 1500 lat przed Chrystusem. Żył prawdopodobnie tu, w rejonie Dunajca, a może nawet w tej słynnej warowni na górze Zyndrama w Maszkowicach z czasów proto-greckiej kultury mykeńskiej i jej odpowiedników poza Karpatami, gdzie także żyli i żyją dziś moi genetyczni krewni.

         Albo gdy na spisie swoich mutacji widzę symbol R-Z280, która powstała u jednego mojego praojca w linii prostej około 2900 lat przed Chrystusem, to zaraz mówię sobie, że należę do grupy rdzennych Słowian z tą właśnie mutacją, do tych, którzy na tej ziemi, w rejonie Karpat, a także nad Dnieprem, od ponad czterech tysięcy lat z języka praindoeuropejskiego wyprowadzali tu prasłowiański język i kulturę. Jesteśmy dziećmi tej ziemi, choć archeolodzy przeważnie jeszcze o tym nie wiedzą!

         Kiedy widzę symbol mutacji R-M417, do której doszło u jeszcze wcześniejszego mojego praojca w linii prostej, żyjącego najpóźniej około 3500 r. przed Chrystusem, to zaraz sobie przypominam jakichś moich pra...praprzodków, którzy ponad pięć tysięcy lat temu żyli na naszej, polskiej ziemi w archeologicznej kulturze ceramiki sznurowej (czyli ceramiczne naczynia ozdabiali odciskami sznura) i stworzyli wielkie dzieło: rozwijali wśród siebie język praindoeuropejski i kulturę praindoeuropejską, zanim sami podzielili się na dwie grupy: europejską, z której wypączkowali głównie Słowianie i azjatycką, z której rozwinęli się słynni  indo-irańscy Ariowie. Językoznawcy przez ponad dwieście lat szukali rozwiązania zagadki pochodzenia  Praindoeuropejczyków i ich ojczyzny. A oto teraz, dzięki wykrytym mutacjom  w archeologicznych szczątkach, mają odpowiedź. Zresztą, nadal pracuję w tym temacie.

         Kiedy zaś w spisie mutacji mojego Y-DNA widzę symbol  R-M207, to zaraz myślę o jakimś moim pra...pradziadku, u którego doszło do tej mutacji, który żył około 27 tysięcy lat temu gdzieś nad rzeką Angara w południowej Syberii, w rejonie jeziora Bajkał. Tam właśnie, w szczątkach chłopca pogrzebanego w miejscowości Malta, znaleziono mutację M207 otrzymaną od bliskiego jego przodka, którą i ja od niego dziedziczę.

         Jeszcze bardziej mnie wzrusza, gdy na spisie swoich mutacji i na szczycie drzewa genealogicznego widzę symbole A0T i A00. Myślę wtedy o tych dwóch pierwszych potomkach Y-Adama, z których rozwinęła się ludzkość i o wspólnej kolebce Adamowego rodu w afrykańskim Kamerunie. Niekiedy do swojego osobistego podpisu dopisuję, tak trochę dla żartu, gdyby ktoś nie wierzył, że jestem człowiekiem, symbol L74. Jest to jedna z może stu tysięcy mutacji Y-Adama, którą w pierwszej kolejności rozpoznał Thomas Krahn w swoim laboratorium. Powstała u Adama albo jego przodków. Mutaję L74 w formie już niemutowanego nukleotydu,  jak i wszystkie inne swoje mutacje, przekazał Y-Adam swoim męskim potomkom, i mnie też. Niech ludzie wiedzą, że jestem potomkiem Adama – po prostu Człowiekiem.

         Y-Adam..., 250 tysięcy lat temu... – to chyba wymaga wiary w ewolucję. Jak sobie ksiądz z tym radzi?

         Ewolucja nie jest problemem wiary, tylko nauki. Z wiarą biblijną nie ma styczności, choć ją wspomaga. Wskazuje bowiem, że materia została tak mądrze zaprojektowana przez Inteligentnego Projektanta, iż zdołała ona wydać z siebie, pod Jego okiem i Jego prawami, tak wielkie dzieło, jak Człowiek. Ewolucja człowieka była długa i bardzo trudna. Od czasu oddzielenia się od jakiegoś zwierzęcego przodka przez siedem milionów lat gwałtownego rozwoju przez ewolucyjne sito przeciwności przecisnął się w końcu tylko jeden, ten którego jesteśmy potomstwem. A gdyby się nie przecisnął? Jednak Ktoś chyba nad tym czuwał!

         No, to po tej długiej i fachowej rozmowie ksiądz sobie może odpocznie. Na spacerze?

         O, nie. Raczej przy gitarze i pobożnie.  Ostatnio dobrałem się do partytury nieznanej chórowej pieśni Stanisława Moniuszki: „Ojcze Nasz”. Przerobiłem ją teraz na śpiew solowy przy gitarze! No i śpiewam ją sobie przy zamkniętych oknach. Bowiem kiedyś, gdy w Seminarium Duchownym przez wiele miesięcy leżałem chory w samotności na separatce, przywracałem do aktywności swoje chore płuca  śpiewem arii Ave Maryja. Gdy pewnego razu śpiewałem przy otwartym oknie, ktoś na dole zawołał: „To ten chory tak sie wydziera?” Dlatego teraz, nawet gdy na dworze ponad 30 stopni, śpiewam sobie - dla odpoczynku - tego pod gitarę przerobionego Moniuszkę, ale przy zamkniętych oknach. Więc Pani tego nie usłyszy.

 HOME-TROPIE

 

 NOTA                                                                                                                                                                                                                            8.12.2015

      Co to "gen Adama"? Ciekawe dzieje odkrycia najbliższego wspólnego przodka wszystkich współczesnych ludzi, zwanego Y Chromosomalnym Adamem  lub  Y-Adamem oraz jego czasu

         Dziękuję redaktorom  regionalnego tygodnika DTS / SACZ.IN i ogólnopolskiego dziennika FAKT, którzy wykazali spontaniczne zainteresowanie odkryciem, jakie się w ostatnich latach dokonało w genealogii genetycznej człowieka i które nadal doskonali się przez kolejne badania. W artykułach tych pojawia się jednak niezrozumiała informacja o jakimś "genie Adama". Chodzi tu o ten genetyczny zasób Y-DNA, który ów najbliższy wspólny ojciec całej dzisiejszej ludzkości, zwany w genetyce Y-Adamem, przekazał swoim dwom pierwszym potomkom, oznaczanym symbolami A00 i A0T, rozpoczynającym dzieje współczesnego człowieka w dwóch jego liniach, co ilustruje drzewo genealogiczne współczesnego człowieka. Ten zasób genetyczny jest dziedziczony  przez nas, dzisiejszych ludzi, niezmiennie, z dodaniem sporadycznych mutacji. Nad miejscem zetknięcia się tych dwóch linii genetycznych, znajduje się ów Y-Adam jako ojciec. Na tej także podstawie została ustalona na przykład jedna z wielu tysięcy Adamowych  mutacji Y-DNA, o symbolu L74, która odróżnia Y-Adama zarówno od dalekich jego przodków z grupy naczelnych, jak i od żeńskich jego potomków. Nadto w punkcie styku linii A00 i A0T powstała możliwość ustalenia w przybliżeniu geograficznego miejsca jego życia, a na podstawie liczby zaistniałych mutacji - możliwość ustalenia jego czasu.

         Tak więc zidentyfikowanie owych dwóch najstarszych linii współczesnego człowieka, A00 i A0T, pozwala równocześnie, w miejscu ich przecięcia, wskazać w miarę precyzyjnie czas i miejsce życia owego wspólnego przodka: około 250.000 lat temu, najprawdopodobniej w Afryce Środkowo-Zachodniej (Kamerun?). Ilustruje to właśnie uzyskane ostatnio drzewo genealogiczne:  http://www.tropie.tarnow.opoka.org.pl/rod1_a00.pdf
..........................
         Dotąd w sprawie początku człowieka współczesnego na ziemi dyskutowano w nauce kilka problemów, np: 1) kiedy człowiek powstał, 2) gdzie powstał, 3) z jednego czy też z wielu przodków niezależnie od siebie i multiregionalnie.

         Do niedawna naukowa antropologia wskazywała czas przeważnie około 50-55 tys. lat dla modelu anatomicznie współczesnego człowieka (AMH, Anatomically Modern Human), arbitralnie przyjętego na podstawie archeologicznych znalezisk. Z tym datowaniem przez wiele lat, bo aż do 2012 roku liczyło się także oficjalne Międzynarodowe Konsorcjum Genealogii Genetycznej, ISOGG. Znalezienie około 1970 r. szczątków "najstarszego człowieka współczesnego" z Omo Kibish (Etiopia) i radiowęglowe datowanie go na około 195.000 lat, wobec niepewnego jego statusu, czyli na jakim etapie rozwoju współczesnego człowieka się znajdował, nie zdołało przekonać do poprawy zaniżonego dotąd datowania początku współczesnego człowieka..  Także opracowanie w 1987 r. przez A.Wilsona i W.Browna, a potem przez wiele innych zespołów naukowych badań DNA mitochondrialnego (mtDNA), czyli przekazywanego w liniach prostych matczynych, wskazujące na jedną matkę wszystkich ludzi, zwaną umownie mitochondrialną Ewą i pozwalające lokalizować ją w Afryce,  ryzykownie datowało ją na około 167.000 lat temu - po wielkim uśrednieniu i na podstawie tylko mocno zaniżonego datowania na około 5 milionów lat temu wspólnego przodka człowieka i szympansa. Z drugiej strony temu czasowi 167.000 lat zdecydowanie sprzeciwiały się wyniki niskiego, na około kilkadziesiąt tysięcy lat datowania pierwszych próbek ojcowskiego Y-DNA na linii od najstarszych grup do dziś; stąd powiedzenie, że "małżonkowie Adam i Ewa nigdy się nie spotkali". Wreszcie ostry sprzeciw wobec dowodów na istnienie kolebki współczesnego człowieka w jednym, afrykańskim regionie świata, jednego wspólnego ojca Y-Adama  czy matki mtEwy,  w tym jakimś umownym czasie około 200.000 lat temu - wyrażali zwolennicy multiregionalizmu genezy człowieka, twierdząc, że jego ewolucja przebiegała kilkoma, niezależnymi od siebie rękawami i z kilku niezależnych przodków zapewne z grupy Homo Erectus, którego początek datuje się na około 1.800.000 lat temu.
.......................
         Wobec powyższego jeszcze w latach 2006 (zob.), 2007, 2008, 2009, 2010 i 2011 oficjalny portal ISOGG stale podaje czas rozgałęzienia znanych wówczas najstarszych linii współczesnego człowieka,  A i BR (później BT)  na 55.000 lat temu, lokalizując ich w północno-wschodniej Afryce, ale nie wzmiankując ani słowem jakiegoś ich jednego wspólnego przodka; zob. http://www.isogg.org/tree/index.html

         Dopiero w roku 2011 grupa naukowców Cruciani et al. dokonuje odkrycia starszej gałęzi współczesnego człowieka w Afryce, nazwanej A1b, datowanej przez uczonych na 142.000 lat temu; zob. http://www.cell.com/ajhg/abstract/S0002-9297%2811%2900164-9 plus PDF.  Wyniki te jednak czekały na potwierdzenie przez jakieś inne, niezależne badania, których na razie było brak, zwłaszcza że wymagało wyłonienia jednej próbki z grupy około tysiąca zachodnioafrykańskich.

         Na początku roku 2012 niespodziewanego potwierdzenia nowo odkrytej linii dokonała, z własnej inicjatywy i na swój koszt, kilkuosobowa grupa genetyków-amatorów, zwana wśród genetyków "Citizen Scientists", której byłem czynnym uczestnikiem. Testowaliśmy według programu WTY w laboratorium dra Krahna (USA) najpierw dotąd tylko prowizorycznie zbadaną próbkę czarnoskórego Jonesa. Nowa, ujawniona w badaniach grupy "Citizen Scientists", a przedtem przez Crucianiego linia rodowa, została potwierdzona i w ISOGG otrzymała oficjalny symbol A0. Stowarzyszenie ISOGG  wprowadza także na swój portal już właściwe dla rozdzielenia gałęzi A0 i bratniej A1 datowanie 140.000 lat temu. Mimo tego dla ich najbliższego wspólnego przodka, zwanego już Y chromosomalnym Adamem, pozostawiono poprzednie, z roku 2011 trochę zmodyfikowane datowanie: 60.000-90.000 lat temu.

         Kolejne, przeze mnie wskazane i opłacone testowanie próbki DNA niejakiego Dorseya, jeszcze bardziej potwierdziło i rozbudowało linię rodową A0.

         Ale jeszcze w marcu tegoż 2012 roku złożyłem i opłaciłem w pracowni T. Krahna w Houston kolejne zamówienie na testowanie według najpoważniejszego i dostępnego wówczas programu WTY, prowizorycznie tylko przebadanej próbki, tym razem Afroamerykanina z Kamerunu z plemienia Bangwa, Perryego oraz jego kuzyna. Wynik testowana zaszokował wszystkich zainteresowanych: 14.04.2012 ujawniła się zdecydowanie najstarsza linia rodowa ludzi współczesnych, oznaczona symbolem A00; oddzieliła się ona od bratniej linii A0T (czyli praktycznie całej ludzkości świata poza tą A00) co najmniej około 250.000 lat temu. Ich wspólny ojciec, najbliższy wspólny przodek wszystkich ludzi świata, słusznie nazwany jest Y-Adam (Y chromosomalny Adam). Jeszcze w tymże roku, 10 listopada 2012 r., wynik ten oficjalnie podano na Międzynarodowej Konferencji Genealogii Genetycznej w Houston (Texas), wspominając także imiennie moją osobę i dziękując za decydujący udział w tym odkryciu:  http://www.tropie.tarnow.opoka.org.pl/pol_adam.htm . Wreszcie 28.02.2013 r. w USA, po dokładnym sprawdzeniu i przebadania  w laboratorium Uniwersytetu Arizona, grupa Mendez et al. opublikowała drukiem te wyniki, obliczając czas Y-Adama nawet na 338.000 lat temu. Z drugiej strony zespół naukowców Karin et al. 2015 podaje 254.000 lat, a drzewo genealogiczne YFull tree2015:  tylko 135.000 lat temu. Ogólnie więc przyjmuje się czas Y-Adama na co najmniej 250.000-340.000 lat..

*   *   *  

         Tak więc na przestrzeni właściwie jednego - dwóch lat 2011-2012 na oficjalnym portalach genealogii genetycznej i w świadomości uczonych wzbogaciło się drzewo genealogiczne
współczesnego człowieka o dwie najstarsze gałęzie, potwierdziło się istnienie jednego najbliższego wspólnego przodka wszystkich współcześnie żyjących ludzi, Y-Adama

oraz wzrósł jego czas od 55.000 (A-BT) lat przez 140.000 (A0-A1) do co najmniej 250.000 (A00-A0T) lat! 
Cieszę się, że mogłem mieć w tym swój udział (xStP)

:::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::: :::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::

         Wiadomość z grudnia 2015 r.

         Wykonany w tym roku pobór próbek Y-DNA w plemionach Bangwa i Mbo-Nkongho pozwolił na wstępne opracowanie drzewa genealogicznego rodu A00, które dotąd tworzyło tylko jedną linię z dwóch bliskich krewnych (Perry i jego kuzyn). A teraz?  Na warsztacie analiz znajdują się 35 próbki spośród dwóch plemion: Bangwa/Nweh i Nkongho-Mbo.


         Dotychczasowe drzewo rodzaju ludzkiego, ponad siedem miliardów ludzi (tutaj linia A0T), ma więc sobie równoległą linię - ród A00, zaledwie kilka-kilkanaście tysięcy ludzi w plemionach Bangwa i Mbo-Nkongho w południowo-zachodnim Kamerunie. To niewielkie, a bardzo stare drzewko rodu ludzkiego jeszcze się nieco powiększy po badaniach kolejnych zebranych próbek w pracowni dra T. Krahna (teraz w Berlinie). Cieszę się, że i w tych badaniach mam swój jakiś udział (około 500 $ na telefon/android dla zbierającego próbki M.F. Kameruńczyka i  na prace laboratoryjne)  xStP.